Zamiast wyrzucać – można naprawić. Tyle, że prawdziwych fachowców coraz mniej. Szewc, zegarmistrz, krawcowa – ich praca i umiejętności w dzisiejszych czasach są bezcenne.
Zawód szewca w rodzinie Piotra Kłosa uprawiany jest od pokoleń – wykonywał go jego dziadek i ojciec. Do pracowni przy ulicy Mickiewicza w Olsztynie roku przychodzą klienci, którzy doceniają talent rodziny Kłosów. „Przy obecnym zapotrzebowaniu i może uboższym portfelu klientów jest coraz większe zapotrzebowanie na naprawę butów, zwłaszcza wygodnych, już rozchodzonych, dopasowanych, jeszcze zdarzających się ze skóry, a nie w większości przypadków butów, które są obecnie dostępne na rynku. Przede wszystkim naprawa, wymiana fleków, zelówek, wszelkiej maści klejenia, wymiana zamków, no wszystko co jest do naprawienia jesteśmy w stanie zrobić” – mówi pan Piotr Kłos. Zakład szewski prowadzony przez rodzinę Kłosów od 1957 roku naprawia obuwie mieszkańców Olsztyna.
Zegarmistrzowska robota to synonim precyzji i mistrzostwa. Marcin Marzoch w swojej pracowni przy ulicy Dąbrowszczaków w Olsztynie naprawia zegary – od kieszonkowych po ogromne – stojące. Zawodu uczył się w Łodzi, jest jednym z ostatnich absolwentów tamtejszej szkoły zegarmistrzowskiej i jednym z pięciu olsztyńskich zegarmistrzów. „Praca jest nie to, że skomplikowana, tylko trzeba się mega skupiać, trzeba oczy wytężać, też trzeba mieć dobrą pamięć, bo jak się coś rozłoży, to trzeba wiedzieć co, gdzie potem włożyć, tak że to na początku było trudne, a teraz to już jest tak, jak dla piekarza upiec chleb” – mówi Marcin Marzoch. Mistrz Marcin naprawia wszystkie zegary – zarówno te nowoczesne, ale bywają też bardzo stare, nawet XIX-to wieczne. Co powoduje, że jeszcze pracują? „Dobra jakość wykonania, porządne, grube płyty, także koła są zrobione z porządnych materiałów i zegary takie, one się tak naprawdę nie psują, tylko one się zacierają już ze starości i też jak jest jakiś kurz tam osiada na oliwę tak, że tutaj te zegary są bardzo dobre, tak że myślę, że one dobre 100 lat jeszcze posłużą” – mówi olsztyński zegarmistrz.
Na szczęście świat odchodzi od tak zwanej „szybkiej mody”, jesteśmy coraz bardziej świadomi, że kupowanie jednorazowych ubrań i wyrzucanie ich do kosza szkodzi środowisku. Warto przerabiać i naprawiać. A wtedy potrzebujemy utalentowanej krawcowej – takiej, jak pani Krystyna Wysokińska. „Uczyłam się tego przez 17 lat, w tej chwili uważam, że potrafię różne piękne rzeczy stworzyć. Robimy dokładnie, pięknie, tak że to jest dla nas najważniejsze, żeby było pięknie, dokładnie wykończone” – podkreśla Krystyna Wysokińska.
Zapotrzebowanie na takie wyjątkowe dziś umiejętności jest coraz większe. To cieszy, bo my, konsumenci mamy większą świadomość, że przywracanie rzeczy do użytku zamiast wyrzucania ich i kupowania nowych to trend, który służy naszej planecie.